Kraków... Na starym rynku dobre dzieci sypią ziarno i okruchy chleba i cieszą sie, że patki są tak blisko. I te rozbrykane dzieciaki, którym nikt nie powiedział, że nie wolno taranować ptaków, bo te lamią sobie skrzydła i łapki. Jakaś sympatyczna rodzinka z czwórka dzieci, pan na rowerze, cudna francuska dziewczynka z torebką, ubrana w kolorową sukienkę w kwiaty, tak miło sie uśmiecha. Brzdąc przygląda sie konikom zaprzężonym w dorożki. Krakowski bruk na jednej z ulic, jakieś podwórko z antykami i żydowski cmentarz na Kazimierzu, pani z papierosem w oknie i ta na ławce. Ludzie na ulicy. Ci poważni a w tle uśmiechnięta pani z rowerem. Dziewczynka z anielsko białymi włosiętami, kolorowe dzieciaki na występach, zwykły kawałek ulicy z tramwajami, stary plakat na Kazimierzu... to wszystko i wiele więcej wydało mi sie warte utrwalenie. Zapraszam do krakowskiej galerii...
|